Dzikie wysypiska śmieci nie tylko szpecą krajobraz, ale także generują dodatkowe koszty, które wszyscy podatnicy solidarnie ponosimy.
Wszyscy mieszkańcy gminy Pruszcz Gdański (podobnie jak mieszkańcy wszystkich gmin w kraju) objęci są systemem gospodarowania odpadami komunalnymi i z tego tytułu ponoszą opłaty, w ramach których regularnie i zgodnie z harmonogramem odbierane są następujące odpady komunalne: resztkowe, bioodpady, papier, szkło, metale i tworzywa sztuczne). Dodatkowo prowadzone są zbiórki odpadów wielkogabarytowych i zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego.
Ponadto, w ramach wspomnianej opłaty mieszkańcy mogą oddać w Punkcie Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych w Będzieszynie (w godzinach jego otwarcia) takie odpady jak: odzież i tekstylia, przeterminowane leki, igły i strzykawki, żarówki i świetlówki, chemikalia, zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny, odpady wielkogabarytowe, zużyte opony, odpady ulegające biodegradacji, szkło, papier, a także odpady budowlane i rozbiórkowe.
Mimo to, niektórzy wyrzucają odpady do lasów czy przydrożnych rowów. Mówią o tym czujni mieszkańcy, ale nie tylko. Ich lokalizacją, w ramach swoich obowiązków, zajmuje się Straż Gminna Gminy Pruszcz Gdański.
- Kiedy takie wysypisko znajdziemy, w pierwszej kolejności próbujemy ustalić sprawcę. W tym celu najzwyczajniej w świecie przeglądamy te odpady. Czasami zdarzy się faktura, czy inny dokument z danymi osobowymi – mówi komendant Tomasz Grabowski. – Odnalezionego sprawcę wzywamy do usunięcia wysypiska, a także karzemy go mandatem w wysokości do 500 złotych.
Kiedy straż nie dotrze do sprawcy, utylizacją śmieci musi się zająć właściciel terenu (drogi, działki), a więc najczęściej samorząd. Taka akcja to dodatkowy wydatek, a więc obciążenie dla budżetu gminy.
- Dziwi więc fakt podrzucania do lasów czy do rowów dywanów, mebli i innych odpadów wielkogabarytowych, za odbiór których mieszkańcy płacą w ramach ponoszonej opłaty – komentuje Katarzyna Kwiatek, kierownik Referatu Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Gminy Pruszcz Gdański. - Nawet kiedy nie chcą czekać na ich odbiór spod domu, czy bloku, mogą oddać je do PSZOK-u, nie narażając wszystkich, w tym samych siebie na dodatkowe koszty, które przecież pokrywane są z kieszeni podatnika.
Reasumując. Podrzucanie odpadów zwyczajnie się nie opłaca, gdyż ostatecznie płacimy za nie podwójnie: poprzez opłatę za gospodarowanie odpadami komunalnymi (w której zawarty jest m.in. koszt zagospodarowania odpadów problemowych z PSZOK-u), a także, poprzez dodatkowe koszty z budżetu gminy, na który składają się też nasze podatki i które mogłyby, zamiast na likwidację dzikich wysypisk, zostać spożytkowane np. na budowę nowych miejsc rekreacji.
Dbajmy nie tylko o własne portfele, ale również o środowisko i estetykę miejscowości.
info/foto: www.pruszczgdanski.pl