22:03
28 marzec 2024
czwartek

Północna.tv

Ty też masz swój głos!

Przegląd leciwych konstrukcji samochodowych w produkcji !

Zamieszczono dnia wt., 2014-06-24 12:00

PÓŁNOCNA.TV: W czasach gdy każdy producent, praktycznie co rok wprowadza nowe modyfikacje w swoich modelach; gdy walczy o kawałek tortu ciężkiego rynku motoryzacyjnego, ciężkich czasów i zmieniających się potrzeb nabywcy. Oferowanie samochodów, które swoje techniczne korzenie mają jeszcze w latach 60-tych bądź 70-tych ma w ogóle jakiś byt? Dziś przedstawiamy listę naprawdę wiekowych samochodów, których chyba ktoś zapomniał wycofać z produkcji, a produkowane są po dzień dzisiejszy - czy może dobrze że jeszcze można je kupić? nie psujące się? Sprawdzone technologicznie ?

MERCEDES BENZ G-KLASS (461)

To najdłużej produkowany Mercedes w historii, pojawił się w roku 1979 – było to tak dawno, że obok w salonie nie dziwił widok Mercedesa W123 a o dziś innym starym Mercedesie W201 (popularnej 190-tce) nikt jeszcze nie myślał! G-klasa przechodziła w tym czasie naprawdę wiele modyfikacji, głównie kosmetycznych; ale w ofercie jest nadal spartański model G 280 CDI (seria 461) ze starym nadwoziem z roku 1979. Jest też G-klasa bardziej nowocześniejsza, natomiast nadwoziowo ciągle bazuje w oparciu o spartańskiego G-klasse, oznaczonego kodem 463. Topowa jednostka dedykowana do tego samochodu to potwornie monstrualny silnik V8 o poj: 5,4-litra i mocy takiej jak w BMW M5 – 507 KM. Ten model oferowany przez nadwornego tunera Mercedesa – firmę AMG, w ofercie oznaczony jest jako G 55 AMG ale błędne jest myślenie że nie będzie nic mocniejszego - jest (patrz niżej pod foto). W roku 2006 Mercedes wykonał krok na przód, i zaprezentował Mercedesa GL – następcę „poczciwego G” – jednak stary model dalej występuje w ofercie i nic nie każe sądzić że w tym roku ma się to zmienić. Ceny „kwadratowego” salonowego G-klasse są niebotyczne. Dlaczego ciągle go produkują? To bardzo dobry Mercedes, ostatni z ery prawdziwie dobrych Mercedesów – oferuje rewelacyjny komfort, naprawdę niezłą dzielność w terenie i mimo swoich 30 lat „na karku” ciągle się podoba i budzi postrach na drodze.

Powyżej: Ciągle w ofercie - G-klasa o kodzie 461 w nadwoziu jakie znamy z 1979 roku.
Poniżej: G-klasa o kodzie 463 na rok 2014, przestylizowany z silnikiem G 63 AMG generującym 544 KM.

 

LAND ROVER DEFENDER

Prawdziwy „Dziadek” tego zestawienia, ogólna koncepcja całego samochodu niewiele się zmieniła od roku 1948, gdy zadebiutował. Nigdy nie miał luksusowego charakteru, jaki nadał swojemu modelowi G-klasse, choćby wcześniej wspomniany Mercedes. Defender to prawdziwie bezkompromisowy „Wół Roboczy” – dostępny w dwóch wersjach: krótkiej o nazwie 90 i długiej o nazwie 110. To bardzo spartańskie auto, do niedawna bardzo surowe – klimatyzacja była opcją wymagającą dopłaty aż 7 tyś.zł – stały napęd na 4 koła, oraz Turbodiesel o mocy 122 koni mechanicznych to spuścizna jaka pozostała z czasów, kiedy Land Roverem kierował koncern BMW. To musi być piekielnie dobre auto, w naszym kraju znane głównie ze służby w straży granicznej i GOPRze – na świecie jest raczej częstym widokiem na jednym kontynencie: Afryce. Land Rover do dziś się chwali że od czasów pierwszych egzemplarzy aż po dzień dzisiejszy w ciągłym użytkowaniu jest 70% wyprodukowanych Defenderów – to przemawia. I choć sam pojazd nie jest wyrafinowany, to głównymi jego zaletami są dzielność w terenie, prosta budowa, mało elektroniki i niewysilone silniki. Produkcja trwa w najlepsze, w 2006 roku na bazie modelu 90 pojawił się model Cabrio z rozkładanym dachem. Na bazie obu wersji budowane są jeszcze pick-up’y w niezliczonych odmianach. 60 lat a krzepki staruszek nie ma ochoty żegnać się jeszcze, następca nie jest przewidywany – nie należy on do tanich, za podstawowy krótki model firma każe sobie płacić przynajmniej 150 tyś.zł.

 

Powyżej: Najpopularniejsza odmiana nadwoziowa to 5 drzwiowe combi o oznaczeniu 110, to odstępy między osiami podane w calach.
Poniżej: 3 drzwiowy, krótki kabriolet oznaczony symbolem 90 - swoją premierę miał w jednym z filmów o przygodach "Lary Croft"

LADA 2105/2107

W roku 1980 po seriach prób i testów, na światło dzienne wyjechał pierwszy sedan 2105 – konstrukcja dziedziczyła wiele rozwiązań z Fiata 124, jednak Rosjanie przekonstruowali auto i nadali mu własny „charakter”. W roku 1982 pojawiła się odmiana 2107, która od modelu 2105 różni się inspirowaną z Mercedesów, chromowaną (plastikową) atrapą chłodnicy.

Rosyjski Mercedes” – 2107, ma ten sam, co 2105 silnik 1,6-litra o mocy 73 KM pozwalający rozpędzić się do 150 km/h. Naprawdę zapomnieli je przestać produkować... Dziś widok na drodze takiej Łady pewnie budzi śmiech, ale ciągle są w sprzedaży – jeszcze do niedawna sprzedawano je w Niemczech, dziś oferowane są na rynku wewnętrznym za cenę około 4000 dolarów amerykańskich. Największy kraj na świecie, i ich sztandarowy produkt – to 30 letni sedan, pamiętający złote lata komunizmu. Nie twierdzę że to zły samochód, technicznie – prosty, niewyszukany – podobno odpala w każde rosyjskie mrozy, jednak dziś nijak ma się fakt; że nie oferują w nim nawet wspomagania kierownicy – o ABS-ie i poduszkach nie wspominając. Stary silnik niedługo przestanie spełniać normy emisji spalin – koniec tej Łady, jest już raczej bliski, choć nie wątpię że znając Rosjan jeszcze zrobią jej lifting i będą oferować przez kolejne 30 lat.

Powyżej: Lada 2105 to mocno przestarzała konstrukcja, nawet policja w Rosji przesiadła się na samochody Subaru.
Poniżej: Luksusowy "Mercedesowski" 2107 to dziś jeszcze częsty widok na drogach naszych sąsiadów, trudno już kupić taką u Nas.

 

 

FORD CROWN VICTORIA

Bardzo dużo razy słyszałem że Amerykanie już nie produkują kanciastych krążowników, opartych o nadwozie z ramową konstrukcją jakie znamy z lat 70-tych i 80-tych. Podobno przerzucili się na konstrukcje kompaktowe. Jest jeszcze w wąskiej ofercie, ostatni – prawdziwy. Ford Crown Victoria to sedan, o linii tak prostej że zna go prawie każde dziecko, najczęściej z amerykańskich pościgów. Model ten bardzo upodobali sobie policjanci i inne służby specjalne USA i Kanady. W ofercie Crown jest od roku 1990, w obecnej formie na rynku jest od 12 lat, niestety nie można go kupić w salonie. Od 2 lat to model, który sprzedawany jest w tzw. Systemie flotowym – oferowany jest właśnie tylko służbą prewencyjnym – najczęściej właśnie policji. Kryzys zrobił swoje – silnik V8 o poj. 4,6-litra o mocy 224 KM pochodzi z rodziny Flex-fuel i głównie poprawiono w nim spalanie oraz dostosowano do benzyny E85. Niemniej jednak „zwija asfalt” i wcale nie mam tu na myśli rasistowskich uwag. 20 lat rynkowej kariery sprawiło że auto postrzegane jest jako tani, trwały i mocny konstrukcyjnie bolid. Występuje też jako Mercury Grand Marquis.

 

Powyżej: Ostatni prawdziwy "ramowy" krążownik szos, szkoda że nie w sprzedaży bezpośredniej - ale rynek wtórny w USA jest ogromny.
Poniżej: Topowa odmiana Crown Victoria to dziś już raczej ulubieniec emerytów z Florydy. Choć ciągle może kojarzyć się z efektownymi pościgami.

 

 

LADA NIVA

Gdy debiutowała w roku 1976 nikt nie przypuszczał że 34 lata później będzie oferowana praktycznie w niezmienionej formie. To popularne 4x4 nadal jest najtańszą przepustką do posiadania nowej terenówki – ciągle jest dostępna w Polsce, cena podstawowego 3 drzwiowego modelu to 37-41 tyś.zł – przez krótki okres był oferowany wariant 5 drzwiowy za 54 tyś.zł – charakteryzował się tym, iż tylna kanapa była w innej strefie czasowej a kontakt z pasażerami z tyłu był możliwy w zasadzie przez łącza telefonów komórkowych – był to bardzo długi samochód. Optycznie wersja 3 drzwiowa jest najbardziej zgrabna, ma również najlepsze właściwości terenowe – to jeden z ostatnich, jak nie ostatni samochód, w którym większość czynności związanych z napędem obsługiwana jest przez dźwignie mechaniczne.

Nie znajdziemy w Nivie elektroniki, nie ma ABS-u – większość modeli to bardzo ubogie samochody. I choć na rynku już jakiś czas jest 2-ga generacja Nivy, sprzedawana w Rosji w sieci Chevroleta, to stary model dalej jest oferowany. Przez te 34 lata jedyne co zmienili to pas tylny świateł – wcześniej zapożyczono je z Lady 2105 i mocno zawyżyły próg załadunku, po roku 1994 – Niva otrzymała bardziej nowoczesne oświetlenie tylne, a krawędź progu bagażnika wrócił do poziomu zderzaka. Silnik stosowany w Nivie to 80-konny 1,7 – gruntownie modernizowany przez lata, był okres w którym Niva oferowana była w wersji Diesel z silnikiem wolnossącym Peugeota o poj 1,9-litra, jednak był za słaby i w Rosyjskie zimy nie odpalał tak dobrze jak benzynowy. Niva to niezły samochód, u niektórych może dziś wywoływać politowanie, nie zapewnia cudownego komfortu jazdy, jest głośna i paliwożerna ale to wszędobylski pojazd o doskonałych właściwościach terenowych – w naszym kraju szczególnie upodobały go sobie służby leśne oraz gazownicze.

 

Powyżej: Lada Niva jaką znamy od wielu lat, ciągle "żywa" - ilość salonów Lady w Polsce przekroczy w tym roku cyfrę 3.
Poniżej: 5 drzwiowa Trochę groteskowa próba zrobienia z Nivy "dużej terenówki" kosztem niestety właściwości terenowych - nieudana !
Na dole: Chevrolet Niva - 2-ga generacja Nivy - całkiem przyjemna i niezła w terenie. Szkoda że nie oferowana w Europie.


 

 

MORGAN PLUS 4

To jeden z moich dziesięciu samochodów marzeń, które każdy ma. Wygląd zewnętrzny nie zmienił się wcale od... 1935 roku. To nadal ten sam piękny, 2 miejscowy kabriolet – i nadal jego budowa oparta jest o ramę z.... drewna jesionowego! Napęd na tył, a zawieszenie na resorach piórowych – pełen oldschool. Morgan to marka Brytyjska, uznana w świecie; która nie poddaje się trendom. Stale modyfikują pojazdy do przepisów homologacyjnych. Ostatnia modyfikacja miała miejsce w 1999 roku, w celu wprowadzenia zębatkowego układu kierowniczego. Podstawowy silnik to jednostka dostarczana przez Forda o mocy 112 KM i poj. 1,6-litra. Źle nie jest... 8 sek. do setki i 185 km/h w owej konstrukcji. Dla chcących mieć więcej jest model V6 o poj 3-litrów, moc 204 koni gwarantuje prędkość maksymalną 216 km/h i sprint do setki w czasie 4,9 sek. – a to już nie przelewki. Mało? Troszkę restylizowany Morgan o nazwie „Aero 8” ma silnik BMW V8 o mocy 367 koni – 274 km/h to miejsce w którym wskazówka zakończy swój ruch. Auto upodobały sobie gwiazdy i celebryci, to stylowy samochód – ciężko będzie się rozstać, dlatego nie przewiduje się zakończenia trwającej... 75 lat ciągłej produkcji tego niesamowitego pojazdu. Pokłony !

CHERY AMULET

Istota produkcji licencyjnej jakiegoś modelu, który dawno nie jest na rynku oferowany zamyka się w jednej ważnej sentencji – wzór, który kopiujemy musi być dobry. Dlatego Daewoo na bazie Kadetta zrobiło Nexię, czy na bazie Ascony i Vectry A powstało Espero. Bo pierwowzory były dobrymi konstrukcjami jak nie bardzo dobrymi. W przypadku samochodu o nazwie CHERY AMULET, który zapewne nic nie mówi – użycie jako bazy 1-wszej generacji Seata Toledo było błędem. To poczwara, w dodatku kiepskiej jakości – 20 letni gniot, który nawet mimo liftingu wygląda tak gdyby stylistyką jego zajmowałby się narajany handlarz bronią z uprawnieniami na wózki widłowe w kraju 3-ciego świata. CHERY AMULET jest w sprzedaży, co więcej nie sprzedają go tylko w Chinach skąd pochodzi, najbliżej Nas oferują go w Rosji (o zgrozo oferowany jest również w 30 innych krajach) i to mimo rażących wyników testów zderzeniowych, po których auto co prawda wyglądało lepiej stylistycznie co przed testami; ale pasażerowie nim jadący z pewnością już tak zadowoleni być by nie mogli. Z technicznego punktu widzenia wieje nudą: 88-konne 1,6 nadaje tempo „Walijskiego Osiwiałego Kuca” po przeszczepie serca. Tak, naprawdę szukam pozytywnych stron – może chociaż jest tani? W Rosji taki zakup to wydatek to 6500 $, a w zamian mamy stare Toledo z wyposażeniem obejmującym popielniczkę i chromowaną ramkę wokół radia. Koszmarne pozostają również jego inne nazwy handlowe, pod którymi występuje: Chery A15, Flagcloud czy Cowin.

Chiny są obfite w różnego rodzaje samochody, o których myśmy zapomnieli – produkują tam na licencjach z powodzeniem stare modele VW (Santanę, Jettę), Audi 100 czy Citroena ZX – to jednak dobre samochody, Toledo 1-wszej generacji to wyrób, o którym powinno się szybko zapomnieć przez ostatnie 20 lat. To zły wzór do naśladowania.

 

TOYOTA CENTURY

Jest wiele luksusowych samochodów, które łączą w sposób przejrzysty tradycję. Toyota Century to japońska klasa S w wydaniu bardzo tradycyjnym. Samochód bez większych zmian jest na rynku 1967, w roku 1996 auto otrzymało nowy grill i reflektory. Ciekawy wydaje się być 280-konny silnik V12 o poj 5-litrów – jego kultura pracy, i dźwięk porównywane są z najlepszym w klasie Jaguarem XJ. To niezwykle bogato wyposażony samochód m.in. w dywaniki z owczej wełny oraz prawdziwe drewno tekowe. Sama stylistyka przynosi na myśl inne japońskie sedany z początku lat 80-tych. Ponad 2 tonowa limuzyna rozwija stonowane 210 km/h i jest dostępne na specjalne zamówienie. Mimo swoich ponad 40 lat na pokładzie odnajdziemy również doskonały system nagłośnienia – chociaż kto by chciał słuchać czegoś innego w tym samochodzie jak nie 12 cylindrów. I choć prestiż marki Toyota nie ma synonimu luksusu, to tradycyjny model Century pokazuje naprawdę siłę tradycji jaka drzemię w Japońskim narodzie. Nie znam cen, są skrzętnie ukrywane i ustalane indywidualnie z każdym klientem – nie zanosi się na koniec produkcji, ani zmianę warty. Century pewnie będzie modyfikowane, ale pozostanie wierne filozofii „brak przepychu, nadmiar luksusu.”


 

Bartłomiej Chruściński / Producenci.