10:03
28 marzec 2024
czwartek

Północna.tv

Ty też masz swój głos!

Zapaść rynku nieruchomości. Będzie gorzej?

Zamieszczono dnia czw., 2020-11-12 19:28

Druga fala pandemii koronawirusa sprawiła, że coraz więcej znaków zapytania wisi nad naszym rynkiem nieruchomości. Chyba jeszcze nigdy w jego historii długofalowe prognozowanie nie było tak trudne

Rynek biurowy zaciąga ręczny hamulec?

Podczas pierwszej, wiosennej fali pandemii wymuszone przejście tysięcy firm na model pracy home office początkowo wydawało się nie mieć większego wpływu na strukturę popytu i podaży na rynku biurowym. Jednak po kilku miesiącach stało się jasne, że sytuacja nie wróci już do stanu pierwotnego - okazało się, że system pracy zdalnej się sprawdza i w dodatku podoba pracownikom, a na horyzoncie majaczy już druga, jesienna fala pandemii. Zaczęła maleć liczba nowych umów wynajmu biur - gros tych podpisywanych w drugim i trzecim kwartale to renegocjacje. Na rynku pojawiło się wiele ofert podnajmu powierzchni biurowej - pod koniec września w największych miastach w tej formule oferowane było już ponad 240 000 m kw. biur, czyli niemal dwukrotnie więcej niż w poprzednim kwartale. Wskaźnik pustostanów na ośmiu rynkach regionalnych wynosi obecnie 11,9 proc. - aż o 1,7 proc. więcej niż kwartał temu. Wzrost ten wynika z faktu, że w ostatnich miesiącach oddano do użytku wiele nowych inwestycji, wynajętych zaledwie w połowie. A odsetek pustostanów na pewno będzie się jeszcze zwiększał - długi proces inwestycyjny nie pozwala deweloperom na szybkie dostosowywanie się do nowych realiów rynkowych. W rezultacie w największych miastach Polski w trakcie budowy wciąż znajduje się blisko 1,6 milionów m kw. nowej powierzchni biurowej, na której wynajęcie chętnych ubywa…

…Ale mieszkaniówka cały czas się toczy

Znacznie łagodniej pierwsza fala pandemii obeszła się z rodzimym rynkiem mieszkaniowym. Choć po ogłoszeniu w marcu lockdownu sprzedaż nowych lokali faktycznie załamała się, już w maju i czerwcu kupujący wrócili do biur sprzedaży deweloperów – w lipcu w wielu inwestycjach wolumeny sprzedaży dorównywały poziom sprzed pandemii. Wysokie zainteresowanie mieszkaniami podtrzymali inwestorzy, szukający bezpiecznej lokaty kapitału w obliczu stóp procentowych znacznie niższych od poziomu inflacji. W tej sytuacji internetowe proroctwa gwałtownych spadków cen mieszkań nie sprawdziły się - w niektórych miastach ceny nie tylko nie spadły, ale nawet wzrosły o 2-3 proc. Aktualne ceny powinny się utrzymywać, gdyż deweloperzy ograniczyli podaż i nie rozpoczynają nowych budów. Wszystko zależy jednak od czynnika psychologicznego. Ludzie będą kupować mieszkania tak długo, jak długo ich zatrudnienie będzie bezpieczne, a ich dochody – stabilne. Jeśli wskutek pandemii i kolejnego lockdownu ogólna sytuacja gospodarcza się pogorszy, wzrośnie bezrobocie i poziom niepewności, z pewnością szybko odczuje to również nasz rynek mieszkaniowy.

Info. prasowe