06:03
29 marzec 2024
piątek

Północna.tv

Ty też masz swój głos!

WYWIAD z Danielem Chełkowskim: Potrójnym Mistrzem Świata WBBF WFF

Zamieszczono dnia pon., 2019-11-25 14:52

Damian Chełkowski - sportowiec, profesjonalista, Mistrz! Właśnie ostatnio został zwycięzcą wszystkich kategorii Fitness Model - Mistrzostwa Świata WBBF WFF na Litwie.

Daniel Chełkowski na co dzień pracuje jako żołnierz w 49. Bazie Lotniczej w Pruszcz Gdańskim., a od ośmiu lat zajmuje się kulturystyką, jest też sympatykiem słynnej grupy "Pruszcz Biega". "Chełek" startuje w kategorii "sylwetka plażowa", która wymaga od zawodnika zgrabnie rozbudowanych mięśni i proporcjonalnej sylwetki. Poznałem go osobiście i uważam, że jest świetnym gościem - musicie go poznać. Wiele można się od niego nauczyć w dziedzinie pracy nad sobą.

Zapraszamy na rozmowę z Danielem Chełkowskim:

 

Bartłomiej Chruściński: Pierwsze pytanie do Ciebie, związane musi być z tym, jak to się Daniel w ogóle zaczęło?

Daniel Chełkowski: Ze sportem związany jestem od szkoły podstawowej. Natomiast na profesjonalnym poziomie trwa to od 8 lat. Zaczęło się ze służbą wojskową – zacząłem brać udział w biegach przełajowych, bo tam była rywalizacja, adrenalina. Były to przeważnie imprezy, na których dawano zwykły pamiątkowy medal, natomiast to powodowało, że chciałem więcej i więcej. Zrobiłem pierwsze kursy prawidłowego żywienia – tak, by to przerodziło się na wynik. Później jednak poczułem, że to nie jest jeszcze to. Spoglądałem w lustro i jeszcze nie widziałem w nim prawdziwego siebie. To były przeważnie biegi na 10 km, gdzie dawałem z siebie 100%, gdzie jeszcze na samym jego końcu potrafiłem dodać sobie gazu i prześcignąć przed metą 15 osób. Później zrobiłem kurs instruktora nordic walking, tam była trochę lepsza rywalizacja – doszedł element treningu siłowego połączony z cardio i tam przyszły pierwsze większe sukcesy np. Puchar Bałtyku. Biegałem 3 lata, nordic walking trwał 2 lata – ale to zapoczątkowało idealną równowagę między siłownią a dobrym jedzeniem i odżywianiem. Natomiast brakowało tu kropki na i – tzn były puchary, nagrody natomiast nie było jeszcze sylwetki, która mi się podobała. Poświęcałem wiele czasu na sport, natomiast nie byłem zadowolony z sylwetki. Ostatnie 4 lata to stricte siłownia. Nie porzuciłem biegania, razem z „Pruszcz Biega” dalej świetnie się bawię sportem biegowym w każdy poniedziałek.

Bartłomiej Chruściński: Jak teraz wyglądają Twoje treningi?

Daniel Chełkowski: Bardzo ważnym elementem treningu jest trening vacuum – to trening wciągania brzucha. Bardzo ważny w kulturystyce sylwetkowej. Nieodłącznym elementem jest też trenowanie pozowania – przed widownią i jury trzeba się przysłowiowo „sprzedać". Trzeba wykonać iluzję sceniczną. Kulturystyka to nie tylko przysłowiowe „koksy” do wnoszenia szafy na 10 piętro. U mnie ta siłownia, to kształtowanie ładnie uformowanej sylwetki. Mięśnie muszą być zrównoważone i estetyczne. To jak wyglądam, nie znaczy, że mam siłę supermana – zdecydowanie zależy mi na ładnej sylwetce. Moim trenerem jest Artur Arciszewski, który zobaczył we mnie potencjał. Miesiąc temu byłem uczestnikiem bardzo prestiżowych zawodów w Wielkiej Brytanii Mr. Universe NABBA, gdzie startował sam Arnold Schwarzenegger i, jeszcze wcześniej na krajowych zawodach też pierwsze miejsce. Ważnym elementem tej mojej drogi, było pokonanie swojej nieśmiałości – 2 lata temu, nie potrafiłbym publicznie pozować, wyjść na ulice i zaprezentować siebie. Dziś jestem bogatszy o wiedzę, której nie miałem wcześniej. Udowodniłem sobie, co jestem wart.

 



Bartłomiej Chruściński: A jak wygląda Twój dzień?

Daniel Chełkowski: Dzień wygląda dla mnie normalnie. To są zwykłe nawyki żywieniowe, jestem w tym mocno zakorzeniony. Rano jem normalne śniadanie, potem praca, której nie łącze ze sportem...

Bartłomiej Chruściński: Dlaczego? Wojsko i potrzebna tam kondycja, sprawność, wytrzymałość nie powinno, Ci w żaden sposób przeszkadzać w osiąganiu celu?

Daniel Chełkowski: Praca w wojsku, to służba ojczyźnie. Nie można traktować tego jako dodatek do czegoś np. treningu. Pasja jest na drugim miejscu. Przełożeni nie przeszkadzają mi w tym – to dwa odrębne światy. Oczywiście cześć rzeczy się pokrywa – mamy m.in. Egzaminy z WF'u. W tym roku się udało, że te egzaminy nie pokrywały się z zawodami. W tym roku, z najwyższą wagą, jaką miałem tj. 75 kg pobiegłem 3 kilometry w czasie 12,45 minuty – sam nie wiem jak, tego dokonałem, bo waga była duża. Z wojskowego WF'u zawsze była piątka. W zeszłym roku nawet była odznaka wojskowa sprawności fizycznej w Wojsku Polskim.

 



Bartłomiej Chruściński: Już wcześniej o tym mówiłeś, nawiąże do tego. Dla zwykłego, typowego „Koksa” z ulicy – impreza biegowa, nawet na 5 kilometrów to często przeszkoda, której nie da się pokonać. Nie zawsze przysłowiowa „masa” sprzyja sprawności, szybkości i sprawności?

Daniel Chełkowski: Poruszamy ważny aspekt, mianowicie „pamięci mięśniowej” – to znaczy, jeżeli ktoś kiedyś biegał, trenował nordic walking czy inne dyscypliny sportowe – to jego ciało, jego mięśnie są przygotowane do takiego wysiłku, do takiej pracy. To, że ja biegam z „Pruszcz Biega”, to, że jak spora większość bywalców siłowni nie odrzucam porządnego cardio. To wszystko jest powiązane.

Bartłomiej Chruściński: Danielu, jakie masz rady dla tych wszystkich zapaleńców, którzy szturmem zaraz rzucą się 1 stycznia na siłownie, by budować formę plażową. Bo jak wiemy, 2 stycznia nikogo już w siłowniach nie będzie...

Daniel Chełkowski: Przede wszystkim warto do pracy nad sobą przygotować się mentalnie. Do poważnej pracy nad sobą. Ustalić sobie cel, zapisać wagę, zrobić zdjęcie sylwetki. Ważne jest też odpowiednie skomunikowanie z partnerami czy rodziną – opowiedzieć, że się przystępuje do pracy nad sobą. Zabrać się za zmianę nawyków żywieniowych. Zawsze chodzi o zrzucenie kilogramów, o ten bagaż, który się kilka lat gromadzi. Przygotować się trzeba psychicznie, nikt nie może nam przeszkadzać. Takim przykładem może być partnerka lub partner, który sobie kupuje chipsy i nam jej jeszcze podsuwa, czy zostawia, a my próbujemy sobie działać. Brak zrozumienia, wsparcia. To poważna przeszkoda. Zrezygnujmy ze słodyczy, alkoholu, fast-foodów i jedzenia przetworzonego. Nie rzucajmy się na głęboką wodę, musimy stopniowo wprowadzać dobre kroki po lepszego ja. Na nowy rok warto określić sobie cel.

Bartłomiej Chruściński: Czyli legendarny „kurczak z ryżem"?

Daniel Chełkowski: To jest już historia. Kuchnia współczesna pozwala jeść smacznie i zdrowo. Nie trzeba się katować, jeść trzeba rozsądnie. Wybierajmy produkty na co dzień, które nam smakują, które dobrze trawimy, Nikt nie chce spędzać w kuchni 2h na gotowaniu, nie ma na to czasu we współczesnym świecie. Danie ma być szybkie, smaczne i kolorowe. Jeżeli idziemy do sklepu i mamy wybór: hamburgera lub bułkę pszenną z kabanosa – lepszy wybór to bułka z kabanosem. Inny przykład: Baton albo owoc – owoc znów będzie lepszym wyborem. Kurczak z makaronem w formie przetworzonej, czy kurczak z sosem na bazie przecieru. To są wybory, które kształtują nas i naszą sylwetkę.

 



Bartłomiej Chruściński: Powiedz Danielu, jakie wyzwania teraz stoją przed Tobą?

Daniel Chełkowski: W tym roku zrealizowałem więcej, niż marzyłem, ostatnio jadłem co chciałem – to normalny okres po zawodach. Przed zawodami standardowo dieta zawodnika – nie jest to typowy kurczak ryż, ale są to sprawdzone pokarmy. Dziś po wywiadzie wykonam pierwszy trening siłowy, psychika już odpoczęła. Wracam już do żywienia reguralnego. Teraz zaczyna się 2-miesięczny okres po zawodach, przeznaczony na budowę mięśni, gdzie wrażliwość na węglowodany jest bardzo duża. Po 2 miesiącach jakaś szybka redukcja tzw. mini-cut potem znowu masa i redukcja. Założenie, że przez cały następny rok nie będę startował – to daje komfort psychiczny, że jestem w tym sporcie. Nie wymaga ciśnienia, że muszę przygotowywać się na zawody. I dopiero w roku 2021 kwiecień-maj eliminacje, a potem jakaś federacja, w której wystartuje. To są długofalowe cele. Trzeba pamiętać, że im lepiej się wygląda w lustrze, tym bardziej zmęczony jest organizm. Chociaż to nie jest kulturystyka ekstremalna, tylko „plażówka” to i tak trzeba zadbać o zdrowie. Ono nie może się załamać. Nie można być ciągle na szczycie, na wysokim poziomie – czasami koszta tego są bardzo wysokie i niebezpieczne. Trzeba dać organizmowi odpocząć – psychicznie i fizycznie. Ważne są badania i kontrolowanie stanu zdrowia – trzeba je trzymać w ryzach i cyferkach na wynikach.

Bartłomiej Chruściński: Recepta na idealną sylwetkę plażową? Co to w ogóle jest za kategoria?

Daniel Chełkowski: Męska sylwetka plażowa – inaczej zwana fitness model albo mens phisique, muscle model. To odmiana modela – męska odmiana bikini fitness. Stricte nie ma wymogów, jest ogólna zasada, że mięśnie mają być ładne, wyeksponowane, nieprzerośnięte. Muszą być wcięcia, separacja mięśniowa, odtłuszczenie nie może być na poziomie 5% tkanki tłuszczowej – dla widza, to będzie za dużo. Nie będzie takich efektów. Przede wszystkim talia, proporcje barków do talii – góra duża, szeroka. A talia jak najmniejsza. Mężczyzna nie musi być superprzystojny, to nie są wybory Mistera. Nie może mieć blizn, miejsc szycia – to spowoduje, że nie może zostać wysoko oceniony. Nawet jeśli ktoś będzie mega przystojny, a nie potrafi pozować – nie wygra. Trzeba umieć się sprzedać. Jeżeli natomiast, ktoś po prostu chce wyglądać dobrze na plaży, przy poziomie niższym niż 15% już widoczny jest np. zarys mięśni brzucha. Mięśnie są, mamy je wszyscy – trzeba je tylko odsłonić.

 


Bartłomiej Chruściński: Kiedyś było modne powiedzenie „Jak żyć Panie Premierze"? - Danielu, jak ćwiczyć – by mieć fajną sylwetkę na plaże?

Daniel Chełkowski: Trening siłowy, nie musi być perfekcyjny. Powtórzenia nie muszą być idealne. To nie musi być trening z encyklopedii. Po prostu nawet najgorszy plan jest lepszy, niż brak planu. Trening na siłowni z w miarę zachowaną techniką. Jak ćwiczymy biceps, to czujemy, że ćwiczymy biceps, a nie mięśnie barków. Musimy skupić się na ćwiczeniu. Trening siłowy, który powoduje mikrouszkodzenia mięśni, które się odbudowują – trening to tak naprawdę bodziec do działania. 70% to nawyki żywieniowe. Jesteśmy tym, co jemy. Chcemy schudnąć? Przede wszystkim trening cardio, aerobowy rower, spacery itp.

Bartłomiej Chruściński: Zapytam Cię jako trenera personalnego: Potrzebne są jakieś, nawet ogólne predyspozycje do sportu? Masz sporo podopiecznych tj. Mnóstwo różnych potrzeb?

Daniel Chełkowski: Najwięcej osób chce zrzucić wagę. Pamiętajmy, że tracąc masę tłuszczową, łatwo stracić masę mięśniową. Nie potrzeba szczególnych predyspozycji do aktywności fizycznej – tu potrzeba chęci.

 



Bartłomiej Chruściński: O bieganiu raz jeszcze. Wiele osób, którzy odwiedzają siłownię i boją się biegania, ze względu na to, że spadną na wadze – co im powiesz?

Daniel Chełkowski: Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: kim chce się być? Jeżeli zależy nam na masie i przerostem sylwetki – bieganie odradzam. Do zrównoważonej, fajnej estetycznej sylwetki bieganie jest potrzebne i nie można go lekceważyć. Jeżeli biegam, wchodzę w inne skale tętna. Mięśnie też inaczej pracują. Jeżeli mięśni jest za dużo, znów to bardzo przeszkadza w bieganiu. Trzeba to dotlenić. Potrzeba określić jakie miejsce w sporcie jest dla nas najlepsze. Dużo osób w bieganiu, mimo braku nadwagi przecenia swoje możliwości. Biegają, a za dwa lata mają problem z achillesem – tu potrzeba wiedzy, nie tylko praktyki. Do biegania, jak do każdej dyscypliny sportowej trzeba się przygotować. Nie można bać się lekarza czy fitoterapeuty jestem pod stałą opieką Centrum Rehabilitacji C7med w Pruszczu Gdańskim – sport jest dla wszystkich, ale nie można traktować go żartem. Szkoda niszczyć zdrowie. Trzeba zdrowo jeść, wysypiać się i regenerować. Jako trener daje osobom znaki drogowe – to jak je odczytasz, zależy od Ciebie. Przestrzegaj ich, a osiągniesz sukces.

Bartłomiej Chruściński: Daniel, na sam koniec. Czego Ci życzyć?

Daniel Chełkowski: Dobre pytanie. Na ten moment jak każdemu człowiekowi – zdrowia. To jest najważniejsze. Reszta to cel, na który trzeba zapracować.

Z Danielem Chełkowskim rozmawiał Bartłomiej Chruściński.

zdj. prywatne archiwum Daniela Chełkowskiego