07:04
20 kwiecień 2024
sobota

Północna.tv

Ty też masz swój głos!

Trabant - symbol zmian i... kartonu!

Zamieszczono dnia śr., 2019-05-15 12:11

Wokół Trabanta narosło wiele anegdot, dowcipów i mitów. Najpopularniejszy dotyczy tego, że wykonane z duroplastu (czyli żywic epoksydowych wzmacnianych sprasowanymi odpadami bawełnianymi) samochody nie rdzewiały. Pamiętajmy, że nadwozie osadzone było na metalowej płycie i ramie przestrzennej, a te - w mgnieniu oka - poddawały się działaniu rdzy.

Samochód konstrukcyjnie tkwił w latach pięćdziesiątych. Pierwszy Trabant - model P50 - był rozwinięciem produkowanego w Zwickau w latach 1955-1959 AWZ 70. Najpopularniejszy na drogach dawnego Bloku Wschodniego model - Trabant 601 - zadebiutował w 1964 roku i przetrwał w produkcji przez kolejnych 26 lat!

Za napęd służył dwusuwowy, dwucylindrowy silnik, którego moc - w zależności od modelu - wynosiła 23 KM lub 26 KM. Jednostka rozwijała moment obrotowy ok. 50 Nm. Prędkość maksymalna oscylowała w okolicach 100 km/h. 

Nazwa pojazdu - Trabant - wzięła się od radzieckiego Sputnika, który jako pierwszy sztuczny satelita został wystrzelony na orbitę okołoziemską 4 października 1957. Władze niemieckiej fabryki, zupełnie "spontanicznie", postanowiły uczcić wydarzenie nadając nazwę Sputnik (z niemieckiego Trabant) nowemu autu.

 

 

By osiągnąć akceptowalną przez nabywców cenę, wyposażenie ograniczało się do niezbędnego minimum. Poskąpiono chociażby takich luksusów, jak np. wskaźnik poziomu paliwa. Poziom benzyny sprawdzało się wsadzając do baku drucik lub patyk. W układzie hamulcowym pracowały cztery, pozbawione wspomagania, "bębny" zwane potocznie zwalniaczami.  

Jeszcze w latach osiemdziesiątych poczciwe "Kartony" były częstym zjawiskiem na drogach Europy Wschodniej. Po upadku muru berlińskiego pojazdy te szybko zniknęły z szos - właściciele wstydzili się nimi jeździć. Wiele aut skończyło swój żywot w niemieckich lasach, jako porzucone, z wolna biodegradujące się relikty przeszłości.

Skąd wzięły się liczne dowcipy wyszydzające niemiecką konstrukcję? Nie był ani urodziwny, ani trwały, ani praktyczny. Pamiętamy, że nowy egzemplarz kosztował równowartość dwóch rocznych pensji statystycznego obywatela NRD...

Bch / Foto. Archiwum